Tytuł zdecydowanie adekwatny zwłaszcza dla takiego początkującego rękodzielnika. Chciałam się z wami podzielić swoimi wrażeniami z Giełdy Minerałów, która odbywała się 5 i 6 marca w PKiN w Warszawie. Była to pierwsza taka impreza w moim życiu dlatego byłam odrobinę oszołomiona ogromną ilością pięknych rzeczy.


 Moją uwagę przyciągały głównie stoiska z półfabrykatami a także te z ręcznie robioną biżuterią. Muszę przyznać że było ich sporo ale miałam wrażenie że najwięcej było bursztynu. Był po prostu wszędzie i tworzył niesamowitą atmosferę rodem z bursztynowej komnaty. Dla mnie giełda była jak najbardziej pozytywnym wydarzeniem. zdobyłam kilka skarbów które będę sukcesywnie ubierać w koraliki i sutasz.
Chciałam zrobić więcej zdjęć, ale w końcu tak się wciągnęłam w poszukiwania kamyków, że zapomniałam zupełnie o fotografowaniu.
Spotkałam  wiele wspaniałych i sympatycznych osób jednymi z nich były panie z e-tutorial, które serdecznie pozdrawiam. Bardzo miło nam się rozmawiało. 
 A to kilka z moich zdobyczy. Oczywiście nie wszystko ale te kamienie najpewniej zatrzymam dla siebie. Zdobyłam kilka plasterków agatu. Laspis lazuli, które były moim marzeniem oraz kilka labradorytów w których po prostu się zakochałam. Zdjęcia niestety nie oddają ich uroku i ognia.

Okazuje się że kamieniami z którymi najbardziej lubię pracować są onyksy. Ta błyszcząca czerń daje praktycznie nieograniczone możliwości dlatego kupiłam ich kilka...naście.
mogłabym w nieskończoność wymieniać zalety każdego z kamyków jestem nimi zauroczona i najchętniej oglądałabym je godzinami ;-)
A wy byłyście kiedyś na takiej giełdzie? Jako wystawcy czy klienci? Zdobyłyście coś wyjątkowego?
Szykuję dla was coś nowego, niestety nie wiem jeszcze jak długo mi się zejdzie, ale w międzyczasie może powstaną jakieś szczypiorki.
Wybaczcie, że ostatnio trochę zaniedbałam odwiedzanie waszych blogów i komentowanie ale odrobinę wciągnął mnie real. Postaram się nadrobić wszystko w najbliższym czasie. Pozdrawiam serdecznie.

13 komentarzy:

  1. Śliczne kamyczki :) Wszystkie bez wyjątku, ale najbardziej labradoryty i agatowe plasterki :) Ja już pierwszą giełdę minerałów mam za sobą :( Kupiłam wtedy kilka ciekawych egzemplarzy, a teraz niecierpliwie oczekuję na maj, bo wtedy ja zaliczę raj na ziemi :))) Dobrze, że wróciłaś do blogosfery :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę że wróciłam ale nie sądziłam że ktoś poza mną będzie cieszył się z mojego powrotu;-)
      Mnie teraz czeka sporo pracy żeby choć część z tych cudów ubrać w sutasz i koraliki :-D projekty tworzą się już w głowie.

      Usuń
  2. Doskonale Cię rozumiem, bo do dziś pamiętam tę ekscytacje i motyle w brzuchu, gdy z wypiekami czekałam na koleja giełdę:) Nie było jeszcze wtedy stacjonarnych sklepów z w miarę tanimi kamieniami na sznury. Teraz nie bywam, może to błąd... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie błąd ale giełda to nie tylko półfabrykaty to też morze inspiracji. Na kolejną giełdę na jesieni na pewno się wybiorę. Muszę tylko pamiętać żeby tym razem nie zakładać butów na obcasie ;-) na samo wspomnienie bolą mnie nogi :-D

      Usuń
  3. Piękne skarby zdobyłaś! Zazdroszczę Ci takiej giełdy! W Katowicach też jest, ale malutka, no i pod względem półproduktów jest gorzej niż kiepsko (szczególnie z kaboszonami, bo wszędzie tylko sznury kulek...). Z trudem upolowałam tam JEDEN kaboszon lapis-lazuli.
    Będę czekała, co też wyczarujesz ze swoich zdobyczy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może warto wybrać się na giełdę do Krakowa? Tam też podobno jest duża giełda...
      Sama już się nie mogę doczekać ;-) ale muszę najpierw skończyć to co zaczęłam :-D

      Usuń
  4. Ale Ci zazdroszczę... W takich momentach przeklinam mieszkanie na wsi, w nieatrakcyjnym pod względem mojej pasji rejonie :/ Też bym poszalała, marzę o takich dużych labradorytach....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja żeby dotrzeć na giełdę jechałam ponad godzinę. Też mieszkam na wsi ale na szczęście do Wawy nie mam aż tak daleko ;-) ratują mnie sklepy internetowe. Ja właśnie swoje marzenia o labradorytach spełniłam choć jeśli będę miała jeszcze okazję kupię więcej :-D są fascynujące

      Usuń
    2. Nigdy nie byłam w Warszawie, za daleko :/ Fajnie jest być dziewczyną z wyspy, ale właśnie pod względem dostępności takich atrakcji rękodzielniczych to jest koniec świata :/

      Usuń
  5. Wspaniałe skarby upolowałaś aż Ci zazdroszczę. U mnie o takiej giełdzie to mogę sobie pomarzyć co roku poluję na labradoryty, których na swojej małej giełdzie nie mogę znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może warto przejechać kawałek polski dla takich skarbów? Jeśli odpowiednio wcześnie zaplanuje się wyprawę są różne promocje na przejazdy. Wszystko sprowadza się do tego jak bardzo nam zależy ;-)

      Usuń
  6. też lubię onyksy (kocham czarną bijou)
    a z takiej imprezy musieliby mnie chyba
    na siłę wyciągać - zatracam się w podziwie
    nad kamieniami - nigdy mi nie dosyć :)))

    OdpowiedzUsuń

każdy komentarz jest dla mnie radością i motywacją do dalszej pracy.